Za 10 dni wracam do domu, do rodziny. Nie widzieli mnie juz 2 miesiące i chce być jak najchudsza żeby się o mnie martwili. Udałoby mi się odchudzić do 58 gdyby nie to że obżerałam się cały weekend. Teraz mam plan przez te 10 dni jeść tylko zupkę którą robię sobie sama i są w niej tylko warzywa i przyprawa maggi, no i przez te 10 dni ćwiczyć aerobik po 1,5 godziny dziennie. Może jednak zejdę poniżej 60kg, tak bardzo bym tego chciała. Byłam na SGD i wytrzymałam 13 dni po czym się nawpierdalałam wszystkiego co idzie ale ludzie już zauważyli efekty, zupa nie ma kalorii prawie wcale, więc z SGD na razie kończę, ale będę jeść bardzo mało kalorii. Zawsze w weekendy się nażrę wszystkiego co wpadnie mi w ręce a później muszę to zrzucać od nowa. Jestem głupią dziewczynką, grubą, spasioną, niedoskonałą dziewczynką, która będzie leżeć teraz, bo nie ma na nic energii. Będzie jej gorąco i będzie marudzić jakby to była czyjaś wina że ona się obżarła. Dobra zaraz gotuje sobie zupę, nie będę robić żadnych zakupów prócz warzyw przez te 10 dni. Tylko woda, zupa i mnóstwo ćwiczeń!!! Będę się znowu ważyć 30 razy dziennie i jak nie będę chudnąć pół kilo dziennie to będę ćwiczyć 3 godziny zamiast 1,5. To tylko 10 dni, nic mi nie będzie przez 10 dni. Wytrzymam, bo jestem upartą dziewczynką, a w domu muszą się mną opiekować. Nigdy więcej nie będę pieprzonym wielorybem który nie potrzebuje zainteresowania. Ja potrzebuje uwagi, troski, chudymi dziewczynkami każdy się opiekuje. Wielkimi babiskami niestety nikt. Będę pisać pisać i jeszcze raz pisać. Zamieszczać i edytować wpisy. To się musi udać, po prostu musi. Od teraz, przez 10 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz